Takie – jak tytuł artykułu – było moje pierwsze skojarzenie z tym samochodem. Łee, pomyślałem sobie, elektryczny Golf. Po raz kolejny okazało się, że nie należy się uprzedzać, ponieważ elektryczny Golf po prostu może się sprawdzić.
Prezentację aż trzech nowych modeli zorganizowano we Wrocławiu. Był to model GTE, e-Up! I e-Golf!
Słówko o dwóch pierwszych modelach, ponieważ aby mieć więcej czasu na jazdę elektrycznym Golfem, nie udało się pojeździć pozostałymi samochodami. Wydaje się, że pod kątem flotowym to właśnie e-Golf będzie wiódł prym. Ale od początku.
GTE
Jak można wnioskować po samym skrócie, to ekologiczny i sportowy samochód. Można to połączyć. Już kraciasta tapicerka nawiązuje do modelu GTI. Tylko wszelkie czerwone akcenty, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, zastąpiono kolorem niebieskim. Samochód ma silnik spalinowy 1.4 TSI o mocy 150 KM i silnik elektryczny o mocy 102 KM. Jednak użyteczna moc wynosi 204 KM. Samochód wyposażono w skrzynię DSG. To doskonałe połączenie klasycznego samochodu z zaletami elektrycznego modelu. Na silniku elektrycznym można przejechać do 50 km, natomiast łączny zasięg wynosi ponad 900 km. Dzięki przełącznikowi kierowca może sam zadecydować, kiedy jechać tylko na silniku elektrycznym. Jest to niezwykle przydatne w trasie, ponieważ można na autostradzie korzystać z silnika spalinowego, a przy wjeździe do miasta przełączyć się na jednostkę elektryczną. Pełne naładowanie samochodu z gniazdka zajmuje niecałe 4 godziny, więc stosunkowo niewiele. Prędkość maksymalna wynosi 222 km/h, na silniku elektrycznym 130 km/h. Osiągi też są dobre, ponieważ do setki przyspieszymy w 7,6 s. Co ciekawe, podczas jazdy, wybierając jeden z pięciu trybów, możemy naładować baterie. Samochód będzie dostępny w Polsce pod koniec roku.
Ciekawe, czy skoro GTE ma niebieskie akcenty, to czy czerwone auta nie będą miały w końcu najniższej RV?
e-Up!
6,55 zł, przy aktualnych cenach prądu, i przejedziemy elektrycznym Up! 100 km. Jednak, fleet managerowie, zanim pobiegniecie do zarządu, a następnie do salonów, poczekajcie chwilę.
Jest to całkowicie elektryczny model, a więc nieemitujący, przynajmniej w teorii, szkodliwych substancji. Nie łudźmy się jednak, prąd do jego zasilania – szczególnie w Polsce – nie pochodzi z elektrowni wiatrowych czy wodnych. Pochodzi z węgla. Jadąc, samochód jednak nie emituje dwutlenku węgla, ponieważ nawet nie ma z czego (brak układu wydechowego). Silnik elektryczny o mocy 82 KM jest wystarczający do tego samochodu. Zasięg to 160 km w teorii i jakieś 120 w praktyce. Prędkość maksymalna ograniczona do 130 km/h. Parametry do miasta całkowicie wystarczające. Ciekawe rozwiązanie zastosowano w systemie rekuperacji, która jest zależna od trybu jazdy: D1, D2, D3 i B. Różne tryby jazdy, poprzez rekuperację, także wpływają na zasięg e-Up! Tutaj do dyspozycji jest pięć stopni – D (rekuperacja tylko przy hamowaniu), D1, D2, D3 i B. Dzięki rekuperacji, zwolnienie pedału przyspieszenia pozwala znacznie obniżyć prędkość e-Up! Przewidującym kierowcom rekuperacja w wielu przypadkach może zastąpić hamowanie. Hamowanie przez rekuperację w stopniach D2, D3 i B jest tak intensywne, że automatycznie włączają się światła stopu. Gdy bateria jest w pełni naładowana, funkcja rekuperacji nie załącza się.
Aby w pełni naładować baterię z gniazdka, potrzeba 9 godzin, czyli idealne rozwiązanie dla pracodawców, którzy mogą o godzinę dłużej przytrzymać pracownika w firmie. Wielu czytelników interesuje zapewne masa – 1140 kg. To czemu nie biec po ten samochód? Z dwóch przyczyn, a jedną z nich opisujemy w następnym akapicie.
Ładowność e-Up! to niewiele ponad 300 kg. Cóż, solidny kierowca powinien przed trasą zaplanować nie tylko dokąd, ale i z kim jedzie.
e-Golf
To jest przyczyna, żeby wstrzymać się z elektrycznym Up! 154 tysiące kosztuje elektryczny Golf. I co? Dużo to czy mało? Sporo, bo to jednak nie w pełni funkcjonalny samochód. Trasa Wrocław–Warszawa wciąż pozostaje w sferze marzeń. 190 km zasięgu pozwoli dojechać maksymalnie w okolice Łodzi i tam ładowanie. Za samochód tylko do miasta to bardzo dużo. Fakt, oszczędny, ale jak bardzo? Bardzo, jeżeli wziąć pod uwagę darmowe przejazdy autostradami, zwolnienie z podatku VAT, zwolnienie z opłat za parkowanie, za przejazdy tunelami czy z podatku drogowego. Zaraz, to tak można? Można, niestety nie w Polsce (i to drugi powód, dlaczego e-Up! się nie opłaca). We Francji, Niemczech czy Norwegii jak najbardziej. Niestety, u nas jeszcze nie. Szkoda, bo te czynniki, przy założeniu kosztu pokonania 100 km na poziomie 7 zł, zadecydowałyby o tym, że e-Golf stałby się samochodem całkowicie opłacalnym. Mamy rok wyborczy, może. Skupmy się na tym, co e-Golf oferuje kierowcy.
Prędkość maksymalna ograniczona do 140 km/h wystarczy z nawiązką. Jednak przyspieszenie do 60 km/h wynoszące 4,2 sekundy robi, nomen omen, piorunujące wrażenie. Wszystko za sprawą tego, że moment obrotowy dostępny jest od samego początku. Rewelacyjne odczucie. Aplikacja Volkswagen Car-Net-e-Remote pozwala uruchomić przy użyciu smartfonu ładowanie baterii, seryjne ogrzewanie i wentylację postojową (podczas ładowania) lub sprawdzić informacje dotyczące samochodu. Także bardzo ciekawa funkcja, szczególnie dla osób lubiących nowoczesne technologie. Dla zmniejszenia poboru energii wszystkie światła w samochodzie wykonane są w technologii LED. Moc jednostki to tylko 115 KM, szczególnie przy masie 1500 kg, ale za to prędkość obrotowa robi wrażenie – 12 tysięcy obr./min i pamiętajmy że skrzynia ma tylko jeden bieg w przód. System rekuperacji jest rozwiązany podobnie jak w mniejszym e-Up! Natomiast aby naładować Golfa pod korek z klasycznego gniazdka, potrzeba około 13 godzin. Sporo.
Można wymieniać osiągnięcia inżynierów, pisać o bateriach, o obniżonych oporach toczenia, ale to można robić w magazynie technicznym. Flotowcy to pragmatycy, a więc garść informacji dla nich. Jeżeli w firmie musicie spełnić wymogi niskiej emisji CO2, jeżeli potraficie odpowiednio wykorzystać fakt, że dzięki zakupowi e-Golfów chronicie foki i przywracacie uśmiech na twarzach zielonych, jeżeli macie na placu poolowy samochód, który możecie dać użytkownikowi elektrycznego Golfa zawsze, kiedy będzie musiał jechać dalej niż 80 km od domu, to tak. Ten samochód jest fajny. Jest doskonale wyposażony, świetnie jeździ (cicho i dynamicznie) wygląda lepiej niż spalinowy Golf i ma niektóre rozwiązania, które nie są dostępne w modelach spalinowych. Ciekawi mnie jedna statystyka na koniec roku. Gdzie sprzeda się więcej samochodów: w Polsce wszystkich modeli Golfa czy w Norwegii tylko e-Golfa.
Nie mam celnych przemyśleń na temat tego samochodu. Gdyby miał trzy miejsca, albo kosztował 230 tysięcy, to powiedziałbym: nie. Jednak w tym wypadku mówię… nie wiem. Lubię wydech, zmianę biegów i stacje paliw
Kto testował: Tomasz Siwiński
Co: Volkswagen e-Golf, e-Up
Gdzie: Wrocław
Kiedy: 22.05.2015
Ile: 130 km
Za to, że e-Golf nie utracił nic ze swojej funkcjonalności znanej z modeli spalinowych.
Dla państwa, za brak zachęt do kupowania takich samochodów.