Niemal niezmieniony wygląd, nowa technika i znacznie poprawiony komfort jazdy to cechy, które opisują nową Mazdę CX-5. No właśnie, nową czy odświeżoną? Sprawdzamy to podczas premierowych jazd.
Trudno sobie dziś wyobrazić funkcjonowanie Mazdy bez modelu CX-5 w ofercie. Japończykom udało się stworzyć świetne auto, o czym świadczą wyniki sprzedażowe – w ciągu zaledwie 5 lat kupiło je aż 1,5 miliona klientów. Czy nowa generacja tego SUV-a również odniesie tak spektakularny sukces rynkowy? Wszystko wskazuje na to, że tak.
Mniej-więcej
Nowa CX-5 zachowała niemal niezmienioną stylistykę nadwozia, ale wypukłe logo marki, cofnięta w stronę silnika osłona chłodnicy oraz przetłoczenia na linii bocznej sprawiają, że przód wydaje się jeszcze bardziej drapieżny. Przednie słupki dachowe są teraz nachylone pod nieco większym kątem, dlatego linia dachu znajduje się o 3,5 cm niżej. Rozstaw osi pozostał bez zmian i wynosi 2,7 m, natomiast długość auta zmniejszyła się o pół centymetra. Co to oznacza dla pasażerów? Więcej miejsca w środku. Nie, nie pomyliliśmy się. Miejsca jest więcej, ponieważ oparcie kanapy jest mocniej nachylone, a przednie fotele mają lżejszą i cieńszą konstrukcję. Z tyłu kabiny pojawiły się nareszcie nawiewy od klimatyzacji, a skrajne miejsca kanapy mogą być ogrzewane.
Pojemność bagażnika wzrosła do 506 litrów, z… 503 litrów. Mazda chwali się jednak bardziej tym, że klapę wyposażono w elektryczny siłownik, który pozwala otwierać ją i zamykać bez angażowania własnych mięśni. Nie wspomniano jednak, że jeśli zdecydujemy się na to rozwiązanie, jej krawędź będzie się znajdowała o 10 cm niżej, co może skutkować kontuzjami głowy przy pakowaniu bagaży.
Niby podobnie, a jednak
Kształt deski nieznacznie ewoluował – ergonomia jest bez zarzutu, a większością niezbędnych funkcji steruje się wprost z kierownicy albo za pomocą dotykowego ekranu. Ten jest nieco większy (ma teraz przekątną 7 cali) dzięki wypełnieniu szczelin pomiędzy modułem LCD a panelem dotykowym specjalną żywicą, co pozwala zredukować refleksy świetlne. Tych, którzy nie przepadają za dotykowymi ekranami, ucieszy z pewnością fakt, że pomiędzy przednimi fotelami, na konsoli środkowej znajduje się pokrętło do obsługi nawigacji, Obsługa poszczególnych funkcji jest wygodna i intuicyjna, choć multimedialny kombajn mógłby pracować nieco szybciej. System MZD Connect pozwala podłączyć samochód (za pośrednictwem smartfona) do Internetu i dzięki rozmaitym aplikacjom i usługom online można sprawdzać pogodę, ceny paliw oraz natężenie ruchu na trasie przejazdu.
Na wprost oczu kierowcy znajdują się czytelne analogowe zegary, duży ekran komputera pokładowego oraz wyświetlacz head-up (w droższych wersjach). Sama kierownica jest mniejsza i można ją wyposażyć w system ogrzewania. Ogrzewane są także miejsca spoczynkowe wycieraczek, dlatego w zimie nie ma ryzyka, że uszkodzimy pióra wycieraczek podczas odśnieżania przedniej szyby.
Mazda jeszcze mocniej przyłożyła się poprawy ogólnej jakości wnętrza. Tworzywa zastosowane do wykończenia kabiny są miękkie i bardzo dobrze spasowane, o czym można się było przekonać podczas przejazdu po mocno sfatygowanych nawierzchniach.
Jeździ jak po sznurku
Na nas największe wrażenie zrobiły właściwości jezdne Mazdy CX-5. Samochód jest znakomicie zbalansowany i w bardzo neutralny sposób pokonuje zakręty. Duża w tym zasługa systemu G-Vectoring Control, który zmienia wartość momentu obrotowego silnika na podstawie ruchów kierownicy, korygując rozkład nacisków pomiędzy przednią i tylną oś samochodu. Poprawia to dociążenie poszczególnych kół w trakcie pokonywania zakrętów oraz poprawia właściwości trakcyjne samochodu. Nadwozie w porównaniu z poprzednią generacją Mazdy CX-5 jest o 15% sztywniejsze. Skutek jest taki, że nieznacznie przechyla się na boki podczas jazdy krętą drogą, co jest rzadkim zjawiskiem w klasie aut typu SUV. Podsterowność pojawia się dosyć późno i jest ona naprawdę minimalna. Brawo dla Mazdy!
Zawieszenie CX-5 bardzo konkretnie rozprawia się z wszelkimi nierównościami, jest sprężyste, nie za twarde, słowem w sam raz. Układ kierowniczy jest czuły i precyzyjny. Przyjemność prowadzenia Mazdy wzmacnia znakomite umiejscowienie dźwigni zmiany biegów – znajduje się ona o 5 cm wyżej niż w poprzednim modelu, idealnie pod nadgarstkiem. Wysoki tunel środkowy i krótka dźwignia o jeszcze krótszym skoku, która bardziej kojarzy się z samochodem sportowym niż z SUV-em to charakterystyczna cecha wszystkich Mazd. Jedyne, co możemy skrytykować, to jakość tworzywa zastosowana na tunelu środkowym – twardy plastik jest tutaj absolutnie nie na miejscu.
Podczas jazdy modelem CX-5 nie sposób nie zwrócić uwagi na wyciszenie wnętrza. Pracę silnika usłyszymy dopiero wtedy, gdy pracuje on na wyższych obrotach. Podczas prezentacji samochodu inżynierowie Mazdy mocno podkreślali ten fakt. Nawet podczas jazdy z prędkościami autostradowymi w kabinie jest na tyle cicho, że można swobodnie rozmawiać.
165 KM to za mało, 150 w sam raz
Do tej pory wydawało nam się, że 165-konny silnik wolnossący o wysokim stopniu sprężania, skonstruowany w technologii Skyactiv-G, jest wystarczający do tego, żeby wprawiać w ruch Mazdę 6 czy CX-5. Mimo mniejszej masy własnej nowej Mazdy CX-5, jednostka napędowa jest co najwyżej wystarczająca. Jeśli samochód wyposażony jest w 6-biegową skrzynię automatyczną, nie tylko nie ma mowy o dynamice jazdy, ale też drastycznie wzrasta średnie spalanie. Nam z trudem udało się utrzymać je na poziomie 9,5 l/100 km (producent obiecuje o 3 l niższe zużycie paliwa). Znacznie lepsze wrażenie sprawia natomiast 2,2-litrowy, 150-konny diesel. Ma większy moment obrotowy (380 zamiast 210 Nm) i to przy dużo niższych obrotach (1800 zamiast 4000 obr/min). Diesel bardzo sprawnie radzi sobie z rozpędzaniem auta poza terenem zabudowanym. Miło zaskakuje też zużycie paliwa – 5,8 l/100 to wynik bardzo dobry i tylko 0,8 l wyższy niż deklaracje Mazdy. W ofercie jest też mocniejsza 175-konna wersja tego silnika wręcz idealna do napędu CX-5.
Bardziej czerwona
Mazda jako jedyny producent samochodów wielkoseryjnych stosowała lakiery trójwarstwowe. Jak dotąd grubsza powłoka lakiernicza była stosowana z lakierami szarym oraz czerwonym. W nowej CX-piątce debiutuje kolor o nazwie Soul Red Crystal. Zastosowanie specjalnego pigmentu oraz zatopione w lakierze drobinki metalu w specyficzny sposób reagują na światło i tworzą powłokę wyróżniającą się niezwykłą głębią. Niestety, dopłata do tego koloru wynosi aż 4,5 tys. zł. Nie jest to mało, wziąwszy pod uwagę fakt, że za najtańszą wersję samochodu, z 2-litrowym silnikiem benzynowym, trzeba zapłacić 95,9 tys. zł. Topowa odmiana ze 175-konnym silnikiem Diesla, automatem oraz napędem 4x4 kosztuje 166,9 tys. zł.
Mazdę CX-5 można obficie wyposażyć w systemy zwiększające bezpieczeństwo i komfort jazdy. Aktywny tempomat działa teraz w pełnym zakresie prędkości, tj. od 0 a nie jak wcześniej od 30 km/h. Na pokładzie mogą się również znaleźć asystent pasa ruchu, adaptacyjne reflektory LED-owe, system rozpoznający znaki drogowe, system awaryjnego hamowania w mieście oraz czujniki martwego pola i zmęczenia kierowcy. Nowe Mazdy są już w salonach sprzedaży.
Kto testował: Michał Hutyra
Co: Mazda CX-5
Gdzie: Barcelona
Kiedy: 18‒19.05.2017
Ile: 250 km
Stylistyka, właściwości jezdne, komfort jazdy, przestronność kabiny, silniki Diesla.
Zbyt słaby i zbyt paliwożerny silnik benzynowy, słaba widoczność do tyłu, nisko otwierająca się klapa bagażnika.