Targi motoryzacji w Szanghaju trwają na dobre. Po dniach prasowych przyszedł czas dla zwykłych kierowców. Zostałem w Chinach dłużej, by wejść na targi jak zwykły klient i zobaczyć, a także posłuchać, co o nowych samochodach mówi chińska ulica.
To bezcenne zobaczyć jak zwykli kliencie reagują na nowości. Jak głusi na marketingowy bełkot patrzą na samochody i technologie, jakie w nich ukryto. W końcu za chwilę to oni będę mieli je kupować. To właśnie wtedy można dostrzec i zrozumieć, co jest ważne w chińskich samochodach dla… chińczyków.
Bo Europejczyków, którzy wyjechali wraz z wycieczkami organizowanymi przez producentów, już tutaj wielu nie zostało. Są ci, którzy robią interesy w chinach, pracują dla międzynarodowych koncernów i poddostawców.
A my? Do Chin na targi pojechaliśmy sami.
Bilety na dni otwarte dla publiczności zostały wyprzedane w kilka godzin. Owszem są tanie, ale to i tak świadczy o tym, jakie jest tutaj ciśnienie na to, by zobaczyć nowe auta. Kolejne dwa dni, po pierwszych (też dwóch) dniach prasowych przeznaczone są dla klientów i profesjonalistów. Stąd na targach dużo się dzieje. Okrzyki, nawoływania i reklamy. Do gry wkraczają sprzedawcy, bo większość wystawianych tutaj modeli, jeśli jeszcze nie, to właśnie od dzisiaj można kupić.
Jeśli nie wyglądasz na lokalesa, od razu dopadnie cię tłum tych, którzy zaoferują najlepszą cenę na samochód i najlepsze warunki handlowe. Byle być tylko kupił ich tysiące. To przedstawiciele dużych międzynarodowych dealerów, takich, jacy powoli zaczynają pojawiać się i u nas. Działają głównie w Azji, Afryce, środkowym Wschodzie i południowej Ameryce. Na pytanie o Europę, twierdzą, że także.
Pytanie kontrolne o markę zdradza, że nie mają pojęcia, o czym mówią. Przynajmniej w odniesieniu do Polski. No, bo w Polsce z tego, co mi wiadomo, Toyotą handluje tylko Toyota. Zdaniem pani Lucii Liu z Uniland jest inaczej. Ale zaczepiają cię też przedstawiciele producenta. Grzecznie, nienachalnie i z uśmiechem. A tu czujesz się jak w olbrzymim supermarkecie.
Co ciekawe podczas dnia dla klientów indywidualnych i biznesowych nie ma miejsca dla dziennikarzy, youtuberów i streamerów, którzy robią zdjęcia i filmują. Wtedy ogólnie rzecz biorąc zawracaliby głowę. Tutaj robi się interesy. Jak za długo siedzą w aucie, to zdenerwowani klienci gotowi są na nich nakrzyczeć, wezwać obsługę i zadzwonić po policję.
Samochodów jest całe mnóstwo. Mógłbym wymieniać nazwy bez końca. Te, które trochę już poznaliśmy i te, o których nie mamy jeszcze bladego pojęcia. Ale nie to jest ważne. Istotne jest to, że cały czas marki, które się u nas pojawiają, to marki średniej i niższej półki. To chińskie Toyoty, Skody, Fordy, Hyundaie i Kie. To konkurenci dla Fiata, Opla i Peugeota, także dla marek azjatyckich jak Suzuki i Mitsubishi i wspomnianej wcześniej Toyoty.
Istotne jest też to, że oprócz elektryków, których jest masa, na targach dużo jest hybryd PHEV z silnikami 1.5 l. i 2.0 l. A nawet są też auta spalinowe z V8 4.0 l. Tego wcześniej w takiej ilości nie było.
Dobra wiadomość jest taka, że sporo jest też tutaj marek gorszej, jakości. I choć ich lakier błyszczy, a tapicerki są miłe w dotyku, plastik jest fatalny, zapach jeszcze gorszy, a i spasowanie elementów wykończenie pozostawia wiele do życzenia. No, ale te samochody kosztują tutaj w przeliczeniu 10 – 20 tys. dolarów. Gdzieś tę jakość trzeba zgubić.
Zła wiadomość jest jednak taka, że dużo jest też marek lepszej jakości od… naszych marek premium. Tak, na miejscu Mercedesa, Audi i BMW wziąłbym się ostro do roboty, bo to, jak wyglądają w środku Luxeed, Stelato, Aito czy Deepal zapiera dech. Nawet taki Jetour dochrapał się lepszej wersji samej siebie.
Dlaczego to takie groźne? Bo Chińczycy do motoryzacji podchodzą inaczej niż Europejczycy. Np. koncern BYD, który wyrasta na światowego lidera, w chinach ustawiany jest na równi w szeregu z Toyotą, a momentami nawet niżej. Wszystko za sprawą tanich modeli. Właśnie, dlatego już dzisiaj ma trzy marki pozycjonowane wyżej, a może inaczej. Nieco lepsza i bardziej terenowa jest marka Fang Cheng Bao. Jeszcze wyżej pozycjonowany jest Yangwang, a perłą w koronie ma być Denza, która niedawno pojawiła się oficjalnie w Europie.
Na podobnej zasadzie działają inni producenci. Chery Automobile w Polsce nie jest znane, a to olbrzymi koncern, do którego należy Omoda i Jeacoo. W chinach tak na marginesie Omoda nie jest znana, bo to wymysł dla Europy. Tutaj te same modele sprzedawane są pod marką Chery. Ale to samo Chery Automobile ma też wyżej pozycjonowaną markę Fulwin (auta przypominają Audi nie tylko wizualnie, ale też oznaczeniami modeli A8, A9 ), ale także iCar (małe terenówki), Jetour (duże auta terenowe), Jetour Zongheng (jeszcze większe i bardziej premium terenówki) no i Exeed (limuzyny).
Co z tego wynika? Bardzo prosta rzecz. Jeśli duży koncer zagrzeje u nas miejsce, będzie mógł w ekspresowym tempie wprowadzić kolejne marki i model. Już się mówi, że iCar pojawi się w Polsce. Może nie z modelem v23, ale większym v25. Dilera nie będzie trzeba namawiać, by „wszedł” w kolejną markę.
To zaskakujące, ale wystarczył rok, by motoryzacja zmieniła się tutaj znacząco. Choć na ubiegłorocznych targach w Pekinie było sporo tych samych marek i modeli, to tym razem w Szanghaju kuszą one zupełnie, czym innym. Tematem głównym w tym roku jest sztuczna inteligencja i to, jak można ją wykorzystać w samochodzie. A to oczywiste do rozmowy. Tutaj nikt nie korzysta z przycisków, to już wiemy, ale dzisiaj każdy z samochodem chce rozmawiać. I nie tylko wydając mu proste komendy, z serii otwórz okna, zwiększ temperaturę.
Tutaj z samochodami rozmawia się na różne tematy, a samochód logicznie i szybko odpowiada. Zatem zabawą chińczyków stało się jak zagiąć AI.
Mój test polegał, na czym innym. Choć wszystkie samochody miały ustawione chińskie menu, to sprawdzałem, czy potrafią mówić po angielsku. Z przerażeniem odkryłem, że wiele umie.
Dlaczego głosowa obsługa auta to takie ważne? Bo jak powiedział mi Sir, chiński youtuber niekorzystający oficjalnie z YouTube, (bo jest zablokowany) dzisiaj samochód musi być smart. Sir nie ma czasu ani ochoty grzebać się w guzikach, przeklikiwać coraz bardziej rozbudowane (na nasze własne życzenie) menu. Wydaje komendę i reakcja ma być natychmiastowa. Jak nie jest to lipa.
Wielokrotnie powtarzam, że Chińczycy inaczej konsumują motoryzację. Dla nas ważne są konie mechaniczne, niutonometry, prowadzenie, precyzja w zakrętach i zestrojenie zawieszenia. Tutaj motoryzacja jest bardziej pragmatyczna. Auto musi być komfortowe, dobrze wykonane i smart. Musi mieć tryb relaksu, bo Chińczycy potrafią zatrzymać się na poboczu i urządzić sobie drzemkę, musi mieć tryb psi, bo lubią zostawić swojego czworonoga w aucie no i cały zestaw aplikacji online.
Tylko w zasadzie jeden parametr. Przyspieszenie do setki, żeby pokonać Porsche. Tak, choć traci sprzedaż, to cały czas jest tutaj uważana za wyznacznik osiągów. Ale głownie przez jedne model. Czy musze mówić, że to 911?
Zeekr, Xiaomi i kilka innych marek już udowodniło, że można się zbliżyć do legendy, ba nawet ją pokonać i to na torze w Europie.
Ale jak obserwowwałem z fotela pasażera, jak Sir korzysta z tego torpedującego przyspieszenia, modliłem się, by nie skończyć na zbliżającym w ekspresowym tempie płocie. Bez wyobraźni, bez umiejętności i bez refleksji, co się może wydarzyć. No tak, ale tej kultury motoryzacyjnej Chińczycy jeszcze nie mają.
W końcu samochody tej jakości i powszechnie mają raptem od kilku lat.
Tak w chinach upadają marki, które nie nadążają za oczekiwaniami i konkurencją. Dlatego wielu marek, które w Pekinie były, w Szanghaju nie zauważyłem. Ale sporo się też mówi o łączeniu koncernów. Np. plotka głosi, że Changan już niebawem połączy się z Dongfengiem. Co z tego wyniknie? Pewnie w statystykach będzie nr 1.
Wyświetl ten post na Instagramie
Ale łączenie w chinach nie jest takie proste, bo koncerny zależą nie tyle od rządu centralnego, ile od rządów lokalnych, czyli prowincji. Jest ich 34. I każdy dba o swoje. Łączenie, kupowanie, przejmowanie owszem, ale raczej w ramach jednej prowincji.
Już nie mogę się doczekać przyszłorocznych targów w Pekinie.
P.S. Tak, w Chinach na targach cały czas można oglądać hostessy.