Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Volkswagen Amarok - Wół i kareta

Amarok jest pikapem z prawdziwego zdarzenia. W terenie potrafi zdziałać nie mniej niż jego zaprawieni w boju japońscy konkurenci spod znaku Toyoty, Nissana i Mitsubishi. Jednocześnie samochód Volkswagena zaskakuje wysokim poziomem komfortu, którego nie powstydziłaby się dobrej klasy osobówka.

Floty oparte na pikapach nie są wcale rzadkością. Tego typu pojazdy świetnie sprawdzają się w branżach, które wymagają od pracowników częstego zjeżdżania z asfaltu na mniej przyjazną nawierzchnię. Walory pikapów doceniają geodeci, budowlańcy czy też przedstawiciele szlachetnych zawodów leśnych, np. drwale. Ale można też sobie wyobrazić sytuację, w której dość ekscentryczny członek zarządu firmy decyduje się na nietypowy pojazd służbowy o trochę większych gabarytach i wybiera właśnie Amaroka. Taki wybór nie powinien być wielkim zaskoczeniem, ponieważ zakup pikapa marki Volkswagen wcale nie oznacza rezygnacji z wygody, a w pewnym sensie nawet reprezentacyjności, bo nie da się ukryć, że pojazd ten może się podobać, a dzięki polskiemu prawu, także księgowej.

Przede wszystkim praca
Zasygnalizowane powyżej walory najłatwiej dostrzec można w wersji Highline. Oferuje ona bogate wyposażenie standardowe, m.in. klimatyzację Climatronic, 17-calowe obręcze kół ze stopu metali lekkich, koło kierownicy obszyte skórą, a także zderzak przedni lakierowany w kolorze nadwozia z chromowanymi listwami i pierścieniami wokół lamp przeciwmgielnych. Amarok to naprawdę atrakcyjnie wyglądający i wygodny pikap. Kabina jest tak przestronna jak w komfortowych SUV-ach. Nawet tylne siedzisko, które w tego typu pojazdach nie jest najwygodniejszym miejscem, tu oferuje zaskakująco dużo przestrzeni. Miejsca na nogi nie powinno nikomu zabraknąć. W dodatku oczy cieszy ładnie zaprojektowany kokpit, a liczne schowki – szczególnie pakowne są te umieszczone na drzwiach – pozwalają upchnąć we wnętrzu auta sporo rzeczy.
Decydując się na najbogatszą wersję, mamy do wyboru komfortowe lub wzmocnione zawieszenie zwiększające ładowność. Zresztą warto w tym miejscu wspomnieć, że na pace Amaroka bez żadnej ekwilibrystyki można nawet umieścić w poprzek europaletę. Stały napęd na cztery koła 4Motion, który dostępny jest także z 8-biegową, automatyczną skrzynią, pozwala czuć się bezpiecznie na jezdni w każdych warunkach. Redakcja „Fleet” może za to ręczyć, gdyż Volkswagen Amarok był przez nas testowany, zarówno w warunkach skandynawskiej zimy w grudniu 2012 r., jak i w zaskakująco nieprzyjaznych okolicznościach zimowych w Polsce w marcu tego roku. Na śniegu i lodzie stabilny pikap sprawował się bardzo dobrze. Trudno, żeby było inaczej, skoro sama nazwa pojazdu została zaczerpnięta z języka Eskimosów (Inuici mianem amarok określają wilka arktycznego).

To, że testowana przez nas wersja przejechała w zimie przez Finlandię i Norwegię, nie dziwi, ale że dała radę także na wrocławskim osiedlu Brochów, to prawdziwy szacunek.


Wilk na drodze
Pod maską testowanego modelu pracował dwulitrowy silnik TDI o mocy 180 KM. Tym, którzy stwierdzą w tym momencie, że to raczej skromna jednostka dla tak dużego auta, warto zwrócić uwagę, że w gamie dostępnych Amaroków można znaleźć jeszcze słabsze silniki. Żyjemy w epoce, w której jednym z haseł naczelnych w motoryzacji jest downsizing. Trend ten obejmuje także pojazdy w przeszłości aspirujące do miana najbardziej paliwożernych na świecie. Można nawet powiedzieć, że apetyt pikapów na paliwo był wręcz legendarny i stanowił jedną z ich cech charakterystycznych. Amarok wcale nie odznacza się wilczym apetytem. Producent podaje wręcz sensacyjne wartości dotyczące spalania – średnie zużycie miałoby bowiem wynosić 7,2 l/100 km. Nam nie udało się zbliżyć do takich wyników. W trasie Amarok konsumował ok. 10 l/100 km. Trzeba jednak wziąć też pod uwagę, że warunki panujące na polskich drogach podczas marcowej epoki lodowcowej raczej nie sprzyjały śrubowaniu rekordów w jeździe ekonomicznej.
Podczas jazdy po szosie bez obciążenia Amarok prowadził się pewnie i przyjemnie. W porównaniu z pikapami konkurencyjnych marek model ten wydaje się wręcz wyjątkowo predestynowany do mknięcia po asfalcie. Pewien problem stanowiło jedynie wytracanie prędkości, ale przy tak masywnym pojeździe tego rodzaju niedogodności nie powinny dziwić.
Ciągnie wilka do lasu, więc trudno było się powstrzymać przed zjechaniem na bardziej wyboiste tereny. I choć nie było okazji sprawdzić Amaroka w warunkach stricte offroadowych, a jedynie na pokrytych niewielkimi bruzdami i zamarzniętych polach, to i tak można śmiało wystawić wysoką ocenę właściwościom jezdnym testowanego modelu. Jednak nie wolno zapominać o jednej podstawowej rzeczy – pikapy nie są przecież samochodami terenowymi. Nie takie jest ich przeznaczenie i to nie terenowość powinna świadczyć o ich wartości, choć oczywiście dobrze, gdy dany model daje duże możliwości podczas jazdy po bezdrożach. Wciąż chyba najważniejszym kryterium oceny powinien być tonaż, jaki pikap może przewieźć. Dostępne w tym względzie maksimum Amaroka to 3200 kg masy ciągniętej przyczepy (z hamulcem).

Ostatni będą pierwszymi
Na rynku pikapów Volkswagen postanowił powalczyć dość późno. W tej klasie od lat mamy do czynienia z dominacją kilku modeli, które sukcesywnie dopracowywane najczęściej spełniają oczekiwania odbiorców. Zawsze jednak jest coś do poprawienia i coś nowego do zaoferowania. Z tego założenia wyszli chyba konstruktorzy koncernu z Wolfsburga i postanowili zmierzyć się z wyzwaniem. Zresztą Volkswagen, co udowodnił już wielokrotnie, ostrożnie eksploruje nowe segmenty, aby przypadkiem nie stworzyć produktu niesprzedawalnego. Ta strategia sprawdziła się w przypadku kilku mniejszych modeli tego koncernu, więc możliwe, że uda się powtórzyć sukces także z Amarokiem.

Kto testował: Eryk Chilmon

Co: Volkswagen Amarok

Gdzie: Brochów

Kiedy: 21.03.2013

Ile: 1200 km

Stały napęd wszystkich kół, uniwersalność samochodu z możliwością odliczenia VAT.

Wersja ze stałym napędem wszystkich kół jest znacznie droższa od wersji z napędem dołączanym.

Przeczytaj również
Popularne