Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Nissan - Qashqai z widokiem na przyszłość

Nie wiem, czy uwierzycie, ale Nissanem Qashqaiem jeździłem pierwszy raz w życiu więcej niż 20 km. Chciałem zobaczyć, na czym polega fenomen sprzedażowy tego modelu.

Do moich rąk trafiła wersja siedmioosobowa z napędem na wszystkie koła, z silnikiem 1.6 dCi o mocy 130 KM. Wersja specjalna 360 oznaczała system kamer pokazujących całe otoczenie naokoło pojazdu. Katalogowa cena tego modelu to 108 tysięcy. Nietanio, ale może warto.

Zgasł
Na pierwszych światłach samochód zgasł, a to dziwne. Komunikat na desce rozdzielczej poinformował mnie, że działa system Start/Stop. Ok., pomyślałem, nie wyłączam go, tym bardziej że pokazywał, ile dzięki niemu udało mi się uratować hektarów lasów deszczowych i niedźwiedzi polarnych. Gdybym użytkował ten samochód na co dzień, nigdy bym z niej nie korzystał, ponieważ jestem przeciwnikiem ekologicznych rozwiązań w samochodach. W samochodzie na Q zajęcie pozycji nie jest problematyczne. Można ustawić się szybko i komfortowo. Nie ma się wrażenia, że siedzi się w samochodzie typu crossover. Po prostu normalny kompakt. Widoczność we wszystkich kierunkach jest całkiem dobra, a dzięki dużym lusterkom bocznym możemy obserwować świat za nami. Jeżeli chcemy, możemy zobaczyć, co rejestrują nasze kamery. Widok na niezbyt wielkim wyświetlaczu jest ciekawy, ponieważ ma się wrażenie, że kamera faktycznie znajduje się nad samochodem. Niektórzy pasażerowie nawet machali ręką nad dachem. Obraz z kamery jest podzielony. Nie do końca pochwalam ten pomysł, ponieważ widoczność wtedy jest zbyt mała.
Ciemne wnętrze, kontrastujące z bielą nadwozia, nie przeszkadzało mi. Zwłaszcza że cały samochód jest utrzymany w tonacji czarno-białej. Biały lakier i czarne relingi i obudowy lusterek plus szklany dach. Opisując wrażenia estetyczne, często posługuję się określeniem: nieźle jak na japoński samochód. Tutaj jest dokładnie tak samo. Europejscy rywale robią lepsze wrażenie, ale nie jest to przepaść. Jedyne, co mi osobiście przeszkadzało, to przeładowana przyciskami kierownica. Oczywiście, dla mnie robienie z samochodu o takim nadwoziu auta siedmiomiejscowego to nie do końca trafiony pomysł. Dodatkowe siedzenia ograniczają przestrzeń bagażową, natomiast przewieźć na nich można jedynie dzieci, ludzi z poważną wertykalną dysfunkcją bądź skazanych na siedzenie na tych miejscach prawomocnym wyrokiem. Zdecydowanie wolę wersję 5-osobową, ponieważ jest wtedy samochodem dla pięciu osób, które mogą skorzystać także z bagażnika.

Q+2 jest dokładnie tym, czego spodziewali się po nim inżynierowie, kiedy go projektowali. To miejski crossover. Jest podwyższony, ze świetnie spisującym się w mieście silnikiem, z systemem kamer ułatwiających niektórym parkowanie, z mocno działającym wspomaganiem.


Dwa różne samochody
Q wygląda ponętnie w tym zestawieniu kolorystycznym. W połączeniu z 17-calowymi obręczami kół przyciąga spojrzenia. Ale dla mnie jako kierowcy ważne jest co innego, czyli jak samochód jeździ. Najpierw wrażenia zawieszeniowo-podwoziowe. Pewnie prowadzi się samochód, który jest napędzany na dwie osie. Większość czasu jeździłem z napędem ustawionym na auto, ale istnieje możliwość załączenia stałego napędu, co szczerze polecam, bo skoro taki napęd jest, to czemu z niego nie korzystać. Bardzo dobrze, mimo niskiego profilu opon, wybierał niewielkie nierówności. Komfort tłumienia jest bardzo dobry, co było dla mnie dużym zaskoczeniem. Spodziewałem się przechylania się samochodu w szybszych partiach. Oczywiście, z racji podwyższonego nadwozia Q lekko się przechylał, jednak nie można powiedzieć o zawieszeniu, że jest miękkie. Momentami miałem wrażenie, że układ kierowniczy nie nadążał za ruchami rąk. Elektryczne wspomaganie działa niewspółmiernie lekko do tego, czego spodziewa się kierowca. Jednak kiedy manewrowałem w mieście, zupełnie mi to nie przeszkadzało.
Teraz słowo o silniku. Tym samochodem jeździ się dziwnie. Z jednej strony, 130 KM mocy wystarczy, ponieważ jak to w dieslu 320 Nm zasięgu to sporo. Jednak samochód waży 1500 kg. W efekcie moment obrotowy dostępny jest szybko, ponieważ od 1750 obrotów, i jest wysoki, jednak dosyć szybko trzeba zmieniać przełożenia. Jeżeli bawimy się i jeździmy w granicach obrotów umożliwiających korzystanie z maksymalnego momentu, mamy wrażenie, że samochód jest żwawy. Kiedy jednak patrzymy i mamy już 6. bieg, okazuje się, że jedziemy 80 km/h. W mieście można korzystać z zalet silnika, natomiast w trasie zalety okazują się być wadą. Niestety, niewielka pojemność skokowa powoduje, że brakuje po prostu mocy, kiedy staramy się wyprzedzić przy dużych prędkościach. Wtedy także spalanie nie jest już tak okazyjne, jak to podane w katalogu. Jednak w mieście udało mi się oscylować wokół katalogowego 5,5 l/100 km. Spaliłem 5,8 litra. W trasie do Warszawy wyszło natomiast 6,5 l/100 km, ponieważ większość przebiegała autostradą i przy 140 km/h średnie spalanie nie było zbliżone do tego podanego w folderach.

Q, czyli…
W Polsce segmenty motoryzacyjne są trochę zachwiane. Ponieważ u nas kupuje się na ogół samochód, który ma być do pracy w mieście, do pokonywania tras, na wyjazdy podczas urlopu i rodzinny w weekend. Tymczasem Q+2 jest dokładnie tym, czego spodziewali się po nim inżynierowie, kiedy go projektowali. To miejski crossover. Jest podwyższony, ze świetnie spisującym się w mieście silnikiem, z systemem kamer ułatwiających niektórym parkowanie, z mocno działającym wspomaganiem. W trasę oczywiście także można nim pojechać. Poza tym ma napęd na wszystkie koła. Tylko po co te dwa dodatkowe miejsca? Na szczęście można kupić wersję 5-osobową i dodatkowo zapłacić mniej.

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Nissan Qashqai+2

Gdzie: Wrocław

Kiedy: 15.03.2013

Ile: 600 km

Prawdziwy miejski crossover z przydatnym systemem kamer.

Nie budzi spodziewanych po wyglądzie emocji.

Przeczytaj również
Popularne