Jesteś tym, co jesz – głosi porzekadło. Pokaż mi twój samochód, powiem, jakim jesteś człowiekiem, głoszę wszem i wobec ja. Jaki zatem będzie manager w firmie, który zasiądzie za kierownicą nowego Mercedesa Klasy E? Wszystko zależy od tego, jaki to będzie Mercedes.
Jest to jeden z najważniejszych samochodów w gamie niemieckiego potentata, jeżeli chodzi o sprzedaż w ogóle, ale jak istotne jest znaczenie tego modelu dla sprzedaży flotowej, najlepiej pokazują statystyki. Wg strony carmarket.com.pl, w zeszłym roku klasę E kupiło 131 klientów indywidualnych. Natomiast w firmach znalazło się 471 egzemplarzy. To pokazuje, jak istotny jest to model dla Mercedesa dedykowany klientom firmowym.
Na początek hybryda
Tablica z kluczykami do testowanych modeli, która czekała na nas na lotnisku w Barcelonie, była rozmiarów boiska do koszykówki. Kolory, modele, wersje silnikowe, wersje wyposażenia, dosłownie wszystko. Na pierwsze 80 km trasy wybrałem sobie wersję, trochę działając wbrew sobie, hybrydową.
E300 BlutTEC HYBRID to kombinacja czterocylindrowego silnika wysokoprężnego z jednostką elektryczną. Łączna moc to 231 KM (204 + 26) i jest to całkiem przyzwoicie, ale tylko przyzwoicie. Jednak moment obrotowy to 750 Nm, z czego 280 Nm generowane przez silnik elektryczny dostępne jest od początku. Sceptycznie podszedłem do danych dotyczących spalania – 4,1 l/100 km. Kiedy dojechałem do punktu docelowego, byłem zachwycony. To, że jadę hybrydą, było niemal nieodczuwalne, co dla mnie jest podstawą, ponieważ nie rozumiem do końca trendu, że jeżeli samochód jest hybrydowy, to musimy go udziwnić, wyposażyć w listki, wyświetlane drzewka i ptaszki, a zamiast odgłosów pracy silnika najlepiej ćwierkanie. Tutaj wszystko jest dyskretnie zakamuflowane. Nie udało mi się spalić 4,1, ale za to 5,3 l. Wynik rewelacyjny, w tym miejscu chwalę nie siebie tylko samochód, ponieważ trasa wiodła głównie górskimi serpentynami i nie można było jechać na tempomacie. Dynamika całkowicie zadowalająca, a że była to wersja Elegance, to obserwowałem świat przez piękną gwiazdę na masce. Klasyczny pas przedni tej wersji trafi w gusta bardziej konserwatywnej grupy klientów, ale – moim zdaniem – doskonale współgra z nowoczesnym, ale niespiesznym, silnikiem hybrydowym. Wnętrze całkowicie bez zarzutu i pasująca do koncepcji wajcha skrzyni biegów umieszczona, po amerykańsku, przy kierownicy. Poza tym ciemne drewno i biała skóra wentylowanych foteli. Wszystko piękne, intuicyjne, ciche i bardzo szlachetne.
Diesel
Mnogość samochodów była tak duża, że nie mogłem się nie skusić na inny model, chociaż z hybrydą rozstawałem się niechętnie. Kolega Zachar Zawadzki z Autocentrum.pl zaparkował koło mnie wersją Avantgarde E 250 CDI. 204 KM, 500 Nm. Zamieniamy się, krzyknąłem od razu, żeby się nie rozmyślić. Ale widzę, że szanowny kolega zaczął kręcić nosem. Okazało się, że nie tyle był tak zachwycony dieslem, co sceptycznie nastawiony do hybrydy. Uprzedzając fakty, powiem tylko, że bardzo szybko sceptycyzm zmienił się w zachwyt.
Ja tymczasem przesiadłem się do klasy E z mocnym, ale nie najmocniejszym, dieslem pod maską. Zupełnie inna estetyka wnętrza. Czerń tapicerki, ciemne drewno na desce rozdzielczej. Ruszam, silnik pracuje niezwykle cicho i bardzo płynnie oddaje moc. Nie trzeba pomagać automatycznej skrzyni biegów łopatkami. W tej wersji postanowiłem skupić się bardziej, na wszelkich asystentach, którzy towarzyszyli mi podczas jazdy. To, co teraz napiszę, będzie pewnym zabiegiem, ponieważ, prowadząc samochód, nie wiedziałem tego wszystkiego. Oprócz znanych systemów Pre-Safe i Distronic Plus w Klasie E znajdziemy Stereo Multi-Purpose Camera. Dzięki dwóm obiektywom, umieszczona obok wstecznego lusterka kamera zapewnia obraz wykorzystywany przez inne systemy. Obok kamery jest także radar, który wspomaga m.in. system Collision Prevention Assist. Wersja, którą jechałem, miała także systemy opcjonalne. Zamiast wymieniać ich nazwy, powiem tylko, jak działały. Asystent zmęczenia, asystent przekroczenia pasa ruchu, samochód także sam hamował, kiedy nie podejmowaliśmy działań. Na specjalnym torze sprawdziłem także system Bas Plus, który wykrywa pieszych i samochody na poprzecznej drodze. Poza tym, automatyczne parkowanie i coś, co zrobiło na mnie duże wrażenie: kamera generująca widok z lotu ptaka, a dodatkowo przy skręcie kierownicą pokazują się linie wytyczające tor jazdy.
E500, a w zasadzie E400
Kolejny odcinek przejechany. Tym razem postanawiamy zasiąść z Zacharem w jednym samochodzie, żeby dzielić się wrażeniami. Decydujemy się na model benzynowy E500. Przekonał nas silnik V8 i moc 408 KM. Niestety, okazuje się, że przez zwykłą pomyłkę otrzymujemy E400. Trzylitrowy silnik V6 i moc 333 KM to parametry, na które narzekać nie można. Po elementach nadwozia widać, że jest to samochód bardziej zadziorny. 5,9 sekundy do setki i spalanie na poziomie 7,5 litra. Realne było, oczywiście, dwucyfrowe. Piszę oczywiście, ponieważ podczas testu nikt nie jedzie za poprzedzającym samochodem jednostajnym tempem. Spalanie mile nas zaskoczyło. Podwójne doładowanie pozwala wykrzesać moc już w dolnym zakresie obrotów, co przekłada się na mniejsze zużycie paliwa.
Jest to zdecydowanie inny samochód niż dwa poprzednie. Usztywniamy zawieszenie i czujemy się już jak kierowcy sportowego modelu, a nie klasycznej limuzyny. Chociaż nie ma najmniejszego problemu z tym, by podróżować majestatycznie, bez zbędnej nerwowości. Był to pierwszy model, który zaoferował także wrażenia akustyczne i oczywiście niesamowity komfort wyprzedzania i hamowania. Kiedy dojechaliśmy na kolację, byliśmy bardzo zadowoleni z dnia, z samochodu i ze spalania – 12,2 l/100 km. Co mogło nas spotkać jeszcze lepszego? Drugi dzień.
Mogę pisać o ceramicznych tarczach, trybach pracy M, S i S+, regulowanych amortyzatorach, blokadzie tylnego dyferencjału, skrzyni AMG Speedshift MCT. Ale to tak, jakby pisać o Monice Belucci, że ma zdrowe nerki, jej trzustka pracuje nienagannie, a poziom wapnia ma rewelacyjny.
AMG
Szybko, Tomek, schodź do garażu! – zagrzmiał w słuchawce głos Zachara. Pobiegłem, myśląc, że coś się stało. Kiedy dobiegłem, zrozumiałem, co się stało. Cały parking był wypełniony Mercedesami E AMG. Jakaż to była symfonia, kiedy kilkadziesiąt V8 Biturbo odpalało jednocześnie. Chociaż nowością w gamie jest jednostka 5.5 litra V8 w wersji S, generująca moc 585 KM i 800 Nm, to zdecydowaliśmy się wsiąść do słabeusza o mocy 557 KM i momencie obrotowym 720 Nm.
Teraz dla niektórych zaskoczenie, dla innych profanacja. Bez względu na to, którą wersję wybierzemy, możemy zdecydować się na 4Matic, czyli napęd na wszystkie koła rozdzielany w proporcjach 33 do 67 względem przedniej i tylnej osi. Co daje taki napęd? Otóż E AMG z napędem na tył setkę osiąga po 4,2 sekundy, a z napędem czterech kół po 3,7 s, 3,6 zajmuje rozpędzenie wersji mocniejszej.
Skupmy się na wrażeniach. Katalogowe spalanie naszej wersji łże. Są tylko dwa sposoby, żeby je osiągnąć. Kierowca nie żyje, bądź odkręcamy koła z samochodu. Średnie spalanie na poziomie 9,8 litra jest ułudą. Ale już faktem jest, że ten model spełnia normy emisji spalin Euro 6.
Teraz o tym potworze. Nie mogliśmy powstrzymać śmiechu, kiedy na tablicy zaświecił się napis ECO. Jeszcze bardziej byliśmy rozbawieni, kiedy na światłach samochód zgasł, ponieważ aktywna była funkcja Start-Stop.
Co ja mam wam, drodzy czytelnicy, napisać, nie używając słów powszechnie uznawanych za moralnie naganne. Mogę pisać o ceramicznych tarczach, trybach pracy M, S i S+, regulowanych amortyzatorach, blokadzie tylnego dyferencjału, skrzyni AMG Speedshift MCT. Ale to tak, jakby pisać o Monice Belucci, że ma zdrowe nerki, jej trzustka pracuje nienagannie, a poziom wapnia ma rewelacyjny.
Samochód hamuje w miejscu, z tego miejsca rusza jak szalony, a z systemem kontroli startu ciężko jest utrzymać kierownicę. I te dźwięki podczas redukcji czy zmiany biegu na wyższy, to poezja.
Gorąco polecam jazdę z włączonym systemem ESP, a dla pragnących wrażeń system jest odłączalny, ale wtedy trzeba mieć zdolności, których ja nie posiadłem. Nowa Klasa E to elegancki samochód dla managera, a kiedy zdecydujemy się na model AMG, to zabójca z gwiazdą na masce.
Kto testował: Tomasz Siwiński
Co: Mercedes Klasy E/E AMG
Gdzie: Barcelona
Kiedy: 6.02.2013
Ile: 270 km
Dzięki różnorodności systemów jeden samochód może być równocześnie elegancką limuzyną i sportowym sedanem.
Zastanowię się i napiszę w numerze kwietniowym.