Nie ma na rynku crossoverów segmentów B i C samochodu bardziej nietuzinkowego w zakresie stylistycznym i technicznym niż Citroën C4 Cactus. Czy jego oryginalność bardziej pomaga, czy szkodzi w zjednaniu sobie klientów?
C4 Cactus jest w ofercie Citroëna od jesieni zeszłego roku. W tym roku do końca maja zarejestrowano 464 egzemplarze C4 Cactusa. Dodajmy, że w tym czasie zarejestrowano 376 Renault Capturów, 584 Ople Mokka oraz 824 szt. Nissanów Juke – modeli będących dla niego największą konkurencją. C4 Cactus został zatem nieźle przyjęty na rynku. A czym kusi crossover Citroëna?
Międzysegmentowy gadżet
Klasyfikacja Citroëna C4 Cactus nie jest łatwa. Biorąc pod uwagę rozstaw osi (260 cm, czyli tyle samo co w C4), mógłby być zaliczany do aut kompaktowych, zwłaszcza że jego 416 cm długości to tylko 9,5 cm mniej niż w Golfie. Samochód ten powstał jednak w oparciu o wydłużoną płytę zastosowaną w modelach segmentu B, m.in. w C3 i C3 Picasso. Ma zatem typową dla aut miejskich szerokość 173 cm.
Choć Citroën wygląda jak rasowy crossover, to jest dość niski – 148 cm, czyli jest ledwie 1 cm wyższy niż Fabia. Na terenowe aspiracje wskazują m.in. listwy ochronne na nadwoziu i nadkolach, a na rekreacyjny charakter samochodu relingi dachowe w efektownym kształcie. W modelu C4 Cactus najbardziej intryguje tworzywo na bokach nadwozia oraz na rogach przednich i tylnych zderzaków w kontrastowych do reszty nadwozia kolorach. W tych wykonanych z termoplastycznego poliuretanu elementach zamontowano specjalne kapsuły wypełnione powietrzem (Airbumps), które w założeniu mają amortyzować lekkie uderzenia oraz zapewnić ochronę lakieru, np. na drzwiach. Inną ciekawostką, choć już nie rzadkością, jest montaż dysz spryskiwaczy bezpośrednio w wycieraczce, dzięki czemu zużycie płynu jest w czasie użytkowania minimalne.
Biorąc pod uwagę masę własną samochodu, Cactusowi bliżej do aut miejskich. W podstawowej wersji waży on zaledwie 965 kg, czyli tyle co samochody miejskie segmentu A i aż 200 kg mniej niż kompaktowy model C4. Testowany egzemplarz z dieslem pod maską waży 1070 kg. Obniżenie masy osiągnięto nie tylko na polu konstrukcji nadwozia, ale również rezygnując z niektórych elementów wyposażenia. W wersji z panoramicznym dachem zamontowano szybę o wysokim stopniu izolacji termicznej, co pozwoliło producentowi zrezygnować z rolety i odchudzić pojazd o 25 kg. Kolejne 11 kg niższą masę uzyskano rezygnując z montażu mechanizmów podnoszenia okien w drugim rzędzie drzwi. W to miejsce zastosowano szyby uchylne. Przesadą jest z kolei rezygnacja z dzielonego oparcia tylnej kanapy, nawet w najdroższych wersjach. Tu Citroën zaoszczędził całe 6 kg, ale uczynił pojazd znacznie mniej funkcjonalnym. Sam bagażnik ma przyzwoitą pojemność 358 litrów. Można go powiększyć do 1170 litrów poprzez złożenie oparcia tylnej kanapy.
Nietuzinkowe wnętrze
Nie mniej ciekawe jest również wnętrze Citroëna. Jest ono przytulne, wykończone niezłej jakości tworzywami, które w górnej części deski rozdzielczej są przyjemnie miękkie. Ciekawiej prezentuje się wykończenie wnętrza w jasnobrązowych tonacjach niż w szarościach jak w testowanym egzemplarzu.
Przed pasażerem znajduje się otwierany do góry schowek, który swoim wyglądem przypomina podróżny kufer. Z kolei klamka służąca do zamykania drzwi przypomina rączkę eleganckiej damskiej torebki. Nie mniej nowatorsko rozwiązano problem, gdzie umieścić poduszkę powietrzną przed pasażerem. Spory schowek uniemożliwia przecież sensowne jej umieszczenie. Citroën zdecydował się więc zamontować poduszkę w podsufitce dachu. Producent mógł pomyśleć nad głębszymi wnękami na kubki między fotelami z przodu. Te obecne są zbyt płytkie i nadają się do wykorzystania wyłącznie na postoju.
Producent jeszcze podczas premiery opowiadał nam, że uproszczenia konstrukcyjne w kabinie, w szczególności z zakresu ergonomii i komfortu, są dobre, bo służą obniżeniu masy, a w konsekwencji spalania i emisji CO2. Nas to nie przekonało, ale jest wiele osób, którym nie będą one przeszkadzać, a w zamian otrzymają nietuzinkowy wizualnie i przyjemnie prowadzący się samochód.
Oryginalnym i efektownym rozwiązaniem jest standardowy montaż cyfrowego zestawu zegarów za kołem kierownicy. Ma on jedynie podstawowy zakres funkcji. Nie dowiemy się z niego np., jakie obroty ma aktualnie silnik. Dostaniemy jedynie wskazówkę, kiedy należy zmienić bieg. Na środkowej konsoli zamontowano kolejny ekran, tym razem dotykowy o przekątnej 7 cali. Poprzez ekran dotykowy sterujemy m.in. klimatyzacją, multimediami czy nawigacją. Zabrakło za to przycisku do szybkiego włączania zamkniętego obiegu powietrza. Jeśli dotykowy ekran nie jest ustawiony na obsługę systemu klimatyzacji, to zamknięcie obiegu powietrza i poszukiwanie odpowiedniego przycisku trwa zbyt długo i wymaga długiego odrywania wzroku od jezdni. Oczywiście, producent zapewnia możliwość skopiowania interfejsu i aplikacji ze smartfona na ekran pojazdu.
Mistrz oszczędności
Model C4 Cactus został wyposażony w najmocniejszy w gamie diesel 1.6 BlueHDi o mocy 100 KM, który sprzężono z 5-biegową skrzynią manualną. Jednostka ta sprawdza się pod maską lekkiego Cactusa znakomicie. Wysoki moment obrotowy 254 Nm dostępny od 1750 obr./min pozwala na żwawą jazdę nawet w niskim zakresie obrotów. Brak szóstego przełożenia nie jest zbytnio odczuwalny również za sprawą niezłego wyciszenia pojazdu. Jednak najwięcej pochwał należy się niewielkiemu zapotrzebowaniu na paliwo w tym wariancie. Średnie zużycie podczas całego testu wyniosło 5,1 l/100 km. Przy wyrównanej prędkości 60–90 km/h samochód bez problemu spalał poniżej czterech litrów, i to przy korzystaniu z klimatyzacji. W mieście zużycie rosło do 5,9 l/100 km. Citroën C4 Cactus mile zaskakuje również właściwościami jezdnymi. Pojazd przyjemnie i cicho wytłumia nierówności dróg, a równolegle prowadzi się pewnie.
Najtańszy na rynku
C4 Cactus w wersji podstawowej z silnikiem benzynowym 1.2/82 KM kosztuje 49,9 tys. zł. Trudno znaleźć u konkurencji równie dobrą cenę startową, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę dość dobre wyposażenie standardowe. Ostudzimy jednak tych potencjalnych nabywców, którzy myślą, że uda im się ściąć dyszkę z ceny podczas wizyty w salonie. Z początkiem czerwca Citroën zrezygnował z rabatowania pojazdów i podaje ostateczne ceny dla nabywców. Najtańszy diesel o mocy 92 KM to koszt 62,9 tys. zł. Za prezentowaną 100-konną wersję Shine trzeba wyłożyć 74,9 tys. zł. Dla porównania topowy Nissan Juke 1.5 dCi/110 KM kosztuje 82,1 tys. zł, Renault Captur 1.5 dCi/110 KM – 79,05 tys. zł, a Opel Mokka 1.6 CDTI/136 KM – 91,25 tys. zł.
C4 Cactus jest kupowany oczami. Jeśli jego efektowna forma nadwozia i wnętrza przypadną komuś do gustu, to przymkną oni oko na wiele uproszczeń konstrukcyjnych. Kupując pojazd do firmy, mechanizm ten zwykle nie działa, jednak w tym roku i tak aż 57% tych samochodów zarejestrowano na REGON. C4 Cactus to również dobra oferta np. dla agencji eventowych/reklamowych, dla której wręcz warunkiem koniecznym jest wyróżnianie się.
Kto testował: Przemysław Dobrosławski
Co: Citroën C4 Cactus 1.6 BlueHDi
Gdzie: Warszawa
Kiedy: 16–22.06.2015
Ile: 700 km
Efektowne nadwozie, komfort jazdy, przytulne wnętrze, niska masa, mniejsze prawdopodobieństwo kosztownych obcierek nadwozia, bardzo oszczędny silnik.
Uproszczenia konstrukcyjne (brak dzielonego oparcia kanapy, brak opuszczanych szyb w drugim rzędzie, brak obrotomierza, brak rolety dachowej, jeśli zamówimy panoramiczny dach), płytkie schowki i uchwyty na napoje, brak napędu 4x4 w ofercie.